Instalacje posiadające alokacje nieodpłatnych EUA tracą, jeżeli ich aktywność na rynku ogranicza się tylko do umarzania przydzielonych wcześniej uprawnień do emisji CO2, aktywnie nie zarządzają posiadanymi uprawnieniami i nie angażują się w handel emisjami.
Tracą nawet w przypadku, jeżeli przyznane konkretnej instalacji limity alokacji tylko pokrywają emisje rzeczywiste tej instalacji i nie generują nadwyżek.
Przyczyna wynika z dwóch prostych faktów:
1) strukturalnej nadwyżki uprawnień do emisji wygenerowanej przez możliwość wykorzystania przydziałów za rok n (przyznanych do końca lutego w roku n) do umorzenia na pokrycie emisji rzeczywistych w roku n-1,
2) możliwości wykorzystania do umorzenia tańszych CER i ERU zamiast droższych EUA, do limitu określonego w KPRU (10%).
Co ma wspólnego alokacja EUA z nieoprocentowaną lokatą bankową
Strukturalna nadwyżka uprawnień do emisji być może wygenerowana została systemowo aby przyśpieszyć rozwój handlu emisjami. Fakt faktem, że EUA przyznane przykładowo w kwietniu 2010 na pokrycie emisji rzeczywistych za 2010 r. (powinny oczywiście być wydane do końca lutego ale Polska jak dotychczas niestety zawsze spóźnia się z alokacją) mogą sobie spokojnie leżeć na rachunku uprawnień w KASHUE aż do 30 kwietnia 2011, kiedy to zostaną wykorzystane do umorzenia - lecz stanowi to niestety ekwiwalent przechowywania lokaty pieniężnej na nieoprocentowanym rachunku. I to lokaty ponad rocznej.
Liczne wykorzystywane na rynku emisji produkty strukturyzowane wykorzystują właśnie możliwości, jakie stworzyła ta swoista „zakładka” w terminach alokacji i umorzenia.
Wygenerowała ona także np. możliwość „zaoszczędzenia” uprawnień do emisji wydanych na rok 2008 – poprzez umorzenie uprawnień z roku 2009 na poczet emisji z roku 2008.
Z takich „emisji na kredyt” trzeba się ostatecznie rozliczyć dopiero w kwietniu 2013 (2012 to jak wiadomo ostatni rok II okresu rozliczeniowego).
Przy uwzględnieniu tego końcowego terminu rozliczenia okres utrzymywania „nieoprocentowanej lokaty” – używając przykładu podanego na wstępie – zwiększa się z roku do 5 lat. Porównanie tej sytuacji z lokatą bankową o tyle ma jeszcze uzasadnienie, iż funkcjonują na rynku firmy oferujące stosowne „oprocentowanie” – w pieniądzu lub „towarze” (EUA, CER lub ERU). Pomijam w tym miejscu, czy wiarygodność finansowa takich firm jest odpowiada wiarygodności banku – weryfikacja kontrahenta pod tym względem jest wszak podstawową czynnością poprzedzającą zawarcie ewentualnego kontraktu.
Oczywiście z handlem emisjami wiąże się ryzyko (jak z każdą działalnością biznesową) – lecz, jak wynika z podanego przykładu, brak zaangażowania w ten handel powoduje już nie ryzyko ale pewność oczywistej straty.
Aby się nie powtarzać nie odnoszę się teraz do wymogów z art. 47 ustawy o handlu emisjami – którymi dość często na tym Portalu się już zajmowałem (ostatnio np. „Co powinien zawierać wniosek z art. 47 ustawy o handlu emisjami”).