EUETS ustanawia ogólny limit ilości dostępnych w systemie uprawnień do emisji, który niestety nie odnosi się do cen tych jednostek. Praktyczne skutki takiego rozwiązania są (lub będą) odczuwane przez całą gospodarkę. Czy są możliwe (i praktycznie stosowane w analogicznych systemach) inne rozwiązania w tym zakresie? Oczywiście że tak.

Np. w systemie kalifornijskim (planowanym do uruchomienia w 2012 r.) ceny będzie zasadniczo także kształtował rynek ale już dziś proponuje się zawrzeć odpowiednie zapisy prawne, iż przedział cenowy uprawnień sprzedawanych przez rząd ze specjalnej rezerwy to od 40$ do 75$ za jedno uprawnienie do emisji w okresie od 2012 do 2020 (w zależności od roku emisji i rodzaju transzy). Minimalna cena uprawnień do emisji sprzedawanych na aukcji to 10$.

Wychodzi zatem uproszczona skala ryzyka od 10$ do 75$ (do 2020 r.). Zbyt duża rozpiętość przedziału? Być może ale lepszy tak szeroki parametr, niż żaden. A poza tym są jeszcze inne interesujące mechanizmy, o których niestety nikt nie pomyślał w EUETS.

W Europejskim Systemie Handlu Emisjami podstawowym założeniem – jak w każdym systemie typu cap-and-trade – jest ustanowienie ogólnego limitu dotyczącego wolumenu dostępnych uprawnień do emisji. Metody ustanawiania tego wolumenu zmieniają się wraz z ewolucją systemu, początkowo był to tzw. grandfathering (oparcie o emisje historyczne), później benchmarking (porównanie do najbardziej „efektywnych” – wg przyjętych a priori kryteriów – instalacji i paliw). Jeden z podstawowych dla uczestników systemu (instalacji) problemów, to okoliczność twórcy systemu europejskiego ustanawiając limit dla ilości dostępnych w systemie uprawnień nie wprowadzili limitu dotyczącego możliwych i potencjalnych cen takich uprawnień. O tym parametrze decydować ma zatem „niewidzialna ręka rynku”. Wszystko to powoduje jednak wzrost skali ryzyka inwestycyjnego w źródła, które nie są preferowane przez system (jak np. węglowe) w skali, której nie sposób merytorycznie sparametryzować. Dywagować można, czy jest to z góry przyjęte, świadome założenie twórców systemu, czy też niedopatrzenie.


Stany Zjednoczone nie ratyfikowały, jak wiadomo, Protokołu z Kyoto. Także proponowane rozwiązania legislacyjne wprowadzające system handlu emisjami jak ustawy tzw. Waxmann-Markey czy Boxer-Kerry nie mogły przejść przez procedurę legislacyjną w Senacie. Stąd funkcjonujące rozwiązania na szczeblu stanowym (lub regionalnym) jak WCI, czy RGGI.


Stan Kalifornia, znany w Stanach Zjednoczonych z wdrażania pionierskich rozwiązań z zakresu ochrony środowiska (które potem stawały się ogólnym standardem), także i w dziedzinie handlu emisjami podjął działania, które poskutkowały przyjęciem w grudniu 2010 r. przez kalifornijski Urząd ds. ochrony atmosfery (ARB) wstępnego projektu odpowiednich regulacji wprowadzających w 2012 r. pierwszy w USA obligatoryjny system cap-and-trade.


Porównując przyjęte założenia w obu systemach (Europejskim Systemie Handlu Emisjami oraz kalifornijskim cap-and-trade) widoczna jest pewna pieczołowitość i skrupulatność w projektowaniu rozwiązań mających na celu ograniczenie ryzyk cenowych dla uczestników systemu oraz zapobieganie nadmiernej kumulacji dostępnych uprawnień do emisji w ręku niektórych uczestników rynku (czyli zapobieganie manipulacjom).


Temu służą takie specyficzne dla kalifornijskiego systemu rozwiązania jak regularna i z góry ustalona sprzedaż określonych ilości uprawnień po z góry ustalonych cenach ze specjalnie ustanowionej rezerwy (Allowance Price Containment Reserve).

echanizmy ograniczające koszty udziału w systemie handlu emisjami – dlaczego ich nie przewidziano w EU ETS? (1)
Dbamy o Twoją prywatność

Poprzez kliknięcie "Akceptuję" wyrażasz zgodę na zainstalowanie i przechowywanie plików typu cookie na Twoim urządzeniu końcowym i użycie danych geolokalizacyjnych w celu optymalizacji działania serwisu. Więcej informacji znajdziesz w dokumencie Polityka Prywatności.